Za nami już bez mała miesiąc zajęć praktycznych pływania na kursie żeglarza jachtowego. W tym roku dzięki przychylności aury udało się już zrealizować bardzo duży zakres tematyczny ćwiczeń na wodzie. Praktycznie pozostało nam już tylko doskonalenie manewrów złożonych. Możemy ze swojej strony czuć ogromną satysfakcję, gdyż kursanci spisują się rewelacyjnie.

Jeszcze oczywiście ?trochę? do nauki pozostało, ale widzimy ogromne zaangażowanie i chęci a to jest najważniejsze. Seminarium, które się odbyło w ostatni weekend miesiąca maja było dla każdego z nich dobrą okazją do weryfikacji swojej wiedzy i umiejętności a dla nas instruktorów wskazówką do weryfikacji programu szkolenia.

Testy jak zawsze były trochę stresujące, ale suma summarum nie wypadły źle. Znamy wszyscy swoje słabe strony i bierzemy się do nauki. Cieszymy się że w tym roku udało się nam połączyć seminarium z otwarciem sezonu żeglarskiego. Trochę to otwarcie oczywiście opóźnione, ale nie żałujemy. W części oficjalnej mieliśmy okazję uhonorować dyplomami koleżanki i kolegów, którzy ukończyli kurs nawigacji morskiej organizowany przez nasz klub. Jeszcze raz gratulujemy.

Przechodząc do części nieoficjalnej. Impreza była bardzo udana a kursanci mogli się odstresować w gronie swoich koleżanek i kolegów żeglarzy. Jak wiemy rasowy żeglarz pływa wszędzie i nawet brak wody mu w tym nie przeszkadza. Mrożące w żyłach opowieści o rejsach (och jak tam zawsze wieje) oraz zabawne historie i wspomnienia towarzyszyły wspólnemu szantowaniu (mnie osobiście najbardziej podobała się jak to Grzesiu obierał ziemniaki na Zawiasie;).

Nasi koledzy z zespołu ?Szept Szkwału? nigdy nas nie zawodzą i tym razem dali świetny koncert. Wszyscy bawili się świetnie tylko bladym świtem snuły się nad brzegiem dziwne cienie, cicho zawodząc wooodyyyyyyyyyyyyy. Powiadają, że przybyły z odmętów siać grozę wśród nowych adeptów żeglarstwa, ale kto by tam wierzył szuwarowym opowieścią.

Ahoj!

PS

Ogromne podziękowania dla organizatorów, którzy włożyli ogrom pracy w stworzenie tej imprezy: Leszka, Janusza, Andrzeja, Jarka, Zbyszka i wszystkich innych o których nie wspomniałem. Dziękujemy także Piotrowi, że na nas przygarnął w swoim porcie.